Witam wszystkich! 8-go sierpnia w stołecznym Lapidarium w ramach cyklu "Muzyka Świata" wystąpiła węgierska (z Budapesztu) folk-formacja Vujicsics. Sześcioosobowy skład zaopatrzony w tambury i kontrabas rozpoczął występ niezbyt szybkim klimacikiem rodem ze środkowych Węgier.... Z czasem, okraszona bardzo sympatyczną gawędą sympatycznym lidera grupy, zabrzmiała także folkowa nuta ze Słowacji i Serbii, jako, że panowie z Vujicsics są także potomkami Serbów, którzy uciekli swego czasu na Węgry przed Turkami. Liczna publiczność została uraczona także brzmieniami tureckimi, do śpiewnie brzmiących tambur dołączyła także darabuka i zaciągający orientalnie specjalny klarnet z za dużą liczbą dziurek... Zgodnie ze słowami lidera kapeli, instrument ten miał drzewiej doprowadzać wielu muzyków do szaleństwa właśnie z powodu zbyt dużej liczby dziurek i przez to niemożności opanowania techniki gry.
Panowie przeplatali przez dobrą godzinkę wolne i nastrojowe folkowanie z szybkimi solóweczkami a klimaty bałkańskie oraz motywy z Bartoka, których nie mogło zabraknąć okraszone były także nieco mechanicznie (efekt tuby starego gramofonu) ale miło i sympatycznie brzmiącymi "patefonowymi" skrzypeczkami - a na koniec zespół zaskoczył typowo siedmiogrodzkim kawałkiem ale zagranym wyłącznie na tamburach oraz ciekawą wersją "Makedonsko Horo" z saksofonem jako instrumentem prowadzącym. Vujicsics od razu złapali świetny kontakt z publicznością przez co bisowali energicznie i w przeciągu kilkudziesięciu sekund sprzedali wszystkie płyty, które przywieźli ze sobą. Był to jeden z najlepszych jak do tej pory koncertów "Muzyki Świata" w Lapidarium! Pozdrawiam wszystkich |